previous arrow
next arrow
Slider

Lorraine Moller. Maratonka z drugiej półkuli

Miała 37 lat, gdy wreszcie stanęła na olimpijskim podium, rzecz działa się niemal dwie dekady po rozpoczęciu zawodowej kariery. Choć mało kto stawiał wtedy na jej sukces, w Barcelonie zdobyła brąz w biegu maratońskim. Osiem lat wcześniej, gdy maraton kobiet debiutował na Igrzyskach, była piąta. Do dziś jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych nowozelandzkich lekkoatletek. I stanowi natchnienie dla ambitnych następczyń.

Lorraine Moller przyszła na świat 1 czerwca 1955 roku. Po pierwsze znaczne osiągnięcia sięgnęła jeszcze będąc nastolatką. Już wtedy potrafiła wygrać mistrzostwa Nowej Zelandii w biegu ulicznym na 10 kilometrów. Świetnie radziła sobie również na trasach przełajowych (choćby zdobywając srebro w drużynie i piąte miejsce indywidualnie na mistrzostwach świata w przełajach, w 1975 roku – tych samych, na których nasza Bronisława Ludwichowska była druga). Jeszcze głośniej zrobiło się o Lorraine, gdy w 1982 roku zdobyła dwa brązowe medale na 1500 i 3000 metrów, podczas Igrzysk Wspólnoty Narodów.

A później zaczęła się poważna i owocna przygoda z maratonem. Choć słowo „później” niekoniecznie tu pasuje, bowiem już w 1980 roku Lorraine wygrała bieg maratoński w Londynie, nazwany wtedy nieoficjalnymi mistrzostwami świata kobiet (czas 2:35:11 w jej debiucie).

W tym samym sezonie, gdy dzielnie, choć nieskutecznie walczyła o olimpijski medal w Los Angeles (1984 rok), Moller wygrała maratony w Paryżu i Bostonie. Pod koniec lat 80. trzykrotnie triumfowała na kobiecym maratonie w Osace. W 1986 roku zdobyła srebro na kolejnych Igrzyskach Wspólnoty Narodów. Wtedy, 1 sierpnia w Edynburgu, ustanowiła życiowy rekord, wynoszący 2:28:17. Zrobiła to mimo żołądkowych problemów na trasie, które sprawiły, że na moment musiała nawet przystanąć. Co ciekawe, brąz w Barcelonie zdobyła dokładnie sześć lat później. Przez dużą część trwania rywalizacji na katalońskim asfalcie zawodniczka biegła z czerwoną chustką zawiniętą wokół szyi. Osiągnięcie w Barcelonie było ukoronowaniem jej zjawiskowej kariery. Cztery lata później zaliczyła jeszcze olimpijski maraton w Atlancie, ale bez sukcesu (46. miejsce).

Specjaliści zachwycali się stylem biegania Nowozelandki. Lekkoatletka pokonywała kolejne kilometry nie tylko bardzo szybko, ale i z wielką gracją. I z tego powodu również została zapamiętana.

Zdjęcia: www.athleticsweekly.com, www.nzherald.co.nz

 

Languages »