previous arrow
next arrow
Slider

Michał Nowak. Miłośnik biegowych wyzwań podbija świat

O tym, że maraton jest nie lada wyzwaniem, wiemy wszyscy. Wiemy też, że biegową bestię można poskromić. Ale co zrobić, jeśli naszymi przyjaciółmi stały się niezdrowy tryb życia, zła dieta oraz ich koleżanka, nadwaga? Czy dla takich osób świeci w tunelu jakieś światełko? Owszem. Jest wiele przypadków, kiedy miłość do biegania kładzie na łopatki brak szacunku dla własnego organizmu. Udowadnia tę prawdę Michał Nowak z Trzciela (województwo lubuskie). I robi to w sposób wyjątkowy!

– Sport w moim życiu był od dawna: piłka nożna, ręczna, bieganie. Niestety, po ślubie i narodzinach pierwszej córki nie znajdowałem już dla niego czasu. Szybko przytyłem, 110 kg robiło swoje: złe samopoczucie, nadciśnienie, pocenie się… Tragedia – opowiada Michał Nowak.

W końcu postanowił coś z tym fantem zrobić. Na początku była dieta i szybkie pożegnanie dziesięciu zbędnych kilogramów. Potem trzeba było wrócić do ruchu. Wiadomo, najłatwiej pobiegać. Michał tak właśnie zrobił i… to mu zostało do dziś. – Oczywiście początki miałem trudne i bez przyjemności. Był rok 2014. W maju kolega namówił mnie na bieg Szpota w Swarzędzu. Dystans: 10 kilometrów. Tam zobaczyłem tłumy ludzi, numery startowe, medale na mecie… Tak bardzo mi się spodobało, że zacząłem startować prawie co tydzień!

W 2015 roku ukończył pierwszy półmaraton i wciąż nie miał dość (skąd my to znamy?). Naszemu bohaterowi pomogły lektury o bieganiu, a także specjalistyczny obóz w Szklarskiej Porębie, przygotowany przez czasopismo Runners World. Tam mieszkaniec Ziemi Lubuskiej poznał swojego obecnego trenera, utytułowaną lekkoatletkę, Anetę Lemiesz.

 

Nadszedł czas na dystans maratoński, ujarzmiony po raz pierwszy na Orlen Maratonie, w naszej pięknej stolicy. – Po tym biegu zrodził się w mojej głowie pomysł na zdobycie World Marathon Majors. Założyłem stronę internetową, zacząłem wysyłać pisma do firm w celu pozyskania sponsorów. W tym samym okresie ciężko trenowałem i zapisywałem się na kolejne biegi – opowiada. Miał dużo szczęścia, ponieważ wylosował starty w Berlinie, Nowym Jorku, Chicago i Tokio. Do realizacji tego wyczerpującego (i kosztownego) biegowego szlema było coraz bliżej. Pozostały dwa miasta: – W Londynie pobiegłem przez biuro podróży, a w Bostonie dzięki mojemu przyjacielowi, Wojtkowi Machnikowi. Każdy z tych biegów to całkiem inna historia i przygoda. Zapewne fajna książka mogłaby powstać na kanwie tamtych przeżyć.

Jednak Michał Nowak to niespokojny duch. Wciąż było mu mało. Po zdobyciu World Marathon Majors (uczynił to jako 25. Polak), przyszedł czas na nowe wyzwania. – Postanowiłem pobiec maraton na każdym kontynencie. Na pierwszy ogień wystartowałem w gorącym Sydney, a później zapisałem się na maraton na Antarktydzie. Szybko dostałem się na listę startową i w piątek, 13 grudnia 2019 roku zająłem tam 13 miejsce! Ten bieg to zupełnie inny świat. Warunki, miejsce, ubiór… Tylko dystans taki, jak zawsze. Koszt też ogromny, bo wyjazd pochłonął około 100 tysięcy złotych. Dzięki sponsorom udało się jednak zdobyć tak duże środki. Podróż była długa i wyczerpująca, ale warta zachodu. Antarktyda to niezwykłe miejsce. Temperatura wynosi tam około minus 30 stopni Celsjusza, świeci słońce, całą dobę jest jasno i dość wietrznie. Do tego zero zasięgu. Jest spokojnie i w zgodzie z naturą.

Do wyprawy na Antarktydę maratończyk przygotowywał się tak, jak do innych biegów. Jedynie kilka razy biegał po plaży nad Bałtykiem. Wiadomo, miękki piach to znakomite podłoże do treningu. Sam bieg był dla Michała bardzo trudny – w mrozie, słońcu i przy silnym wietrze. – Biegliśmy cztery pętle i z każdym kolejnym okrążeniem śnieg robił się bardziej miękki. Pod wiatr prawie stałem, pod słońce rozpinałem kurtkę. Totalny miks! Spaliśmy w namiotach 50 metrów od startu, bliżej chyba się nie da. Na wszystkie moje wcześniejsze maratony latałem z żoną i dwiema córkami. To moi najwięksi, najważniejsi i najukochańsi kibice. Dodam, że córki to bardzo utytułowane zawodniczki w swoich dyscyplinach. Starsza, 17-letnia Michalina jest mistrzynią świata, Europy i Polski w tańcu nowoczesnym, a trzy lata młodsza Marcelina gra w kadrze województwa lubuskiego w piłkę ręczną, biega na 200 i 400 metrów oraz skacze przez przeszkody na koniu. Niestety, na Antarktydę nie mogłem ich zabrać ze sobą.

 

W czerwcu 2020 roku lekkoatleta miał zamiar ukończyć maraton w Afryce, jednak pandemia pokrzyżowała te plany. Być może w tym roku się uda? Wtedy do osiągnięcia celu pozostanie mu tylko maraton w Ameryce Południowej. Mimo wszystko, w roku 2020 działo się sporo: – Biegłem 10 kilometrów w moim ogrodzie, półmaraton na padoku oraz ukończyłem najważniejszy dla mnie, charytatywny bieg, który sam zorganizowałem – 80 kilometrów spod latarni w Kołobrzegu do latarni w Niechorzu i z powrotem. Udało się przebiec ten morderczy dystans i zebrać ponad 20 tys. zł na rower dla Karola, chorego syna mojego kolegi.


Do tego opisu należy dodać informację o starcie w Oleśnie, gdzie w mikołajki odbyły się mistrzostwa Polski w maratonie. Tam Michał poprawił swój rekord życiowy i w świetnym nastroju wrócił do domu.
Uzupełniając ten coraz bogatszy biegowy życiorys, wspomnieć warto o wcześniej ukończonych maratonach w Madrycie i Kopenhadze oraz o trzykrotnym wbiegnięciu na Śnieżkę. Pokonanie w Karkonoszach dystansu 58 kilometrów sprawiło, że Michała z ręką na sercu można już było nazwać ultramaratończykiem.

Jego dotychczasowe osiągnięcia docenili kibice: – Dwukrotnie wygrałem plebiscyt na najpopularniejszego sportowca województwa lubuskiego, a w tym roku zostałem wybrany sportowcem dekady.
Niejako naturalnie pojawia się pytanie – jak to wszystko okiełznać? Praca, treningi, starty… – Jestem logistykiem i świetnie zorganizowanym człowiekiem, dlatego treningi wplatam między pracę, firmę i obowiązki rodzinne. Bez wsparcia najbliższych nie byłoby to możliwe. Dzięki moim trzem dziewczynom mogłem spełniać swoje marzenia i być w niezwykłych miejscach. Po zdobyciu wszystkich kontynentów zapewne wymyślę coś nowego. Prawdę mówiąc, już coś wymyśliłem: chcę przebiec siedem maratonów na siedmiu kontynentach w siedem dni! Żona już o tym wie, więc jej nie zaskoczę – śmieje się. I dodaje: – Jestem dowodem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wiara, upór, ciężka praca i silna motywacja mogą zdziałać wiele. Dzięki bieganiu poznałem wspaniałych ludzi z różnych części świata, z którymi mam kontakt do dziś.

A my poznajemy sylwetkę Michała Nowaka nie tylko od strony wyników. Tak, bieganie może polubić każdego, tylko trzeba dać mu szansę.
To jak, kiedy idziemy na trening?

Wojciech Dróżdż

Languages »