previous arrow
next arrow
Slider

Sufiya dotarła do domu. To była wyprawa!

Mniej więcej rok temu 35-letnia Sufiya Khan podjęła się najbardziej ambitnego zadania w biegowym życiorysie. Jej celem był bieg wzdłuż Złotego Czworokąta (Golden Quadrilateral) – sieci autostrad przecinających Indie. Długość wytyczonej trasy wyniosła 6002 kilometry. Sufiya włożyła wiele wysiłku i czasu w przygotowania. Do 22 marca poprzedniego roku kobieta pokonała około jedną trzecią dystansu. Kiedy dotarła do Visakhapatnam, ogłoszono zamknięcie wszystkich branż w kraju z powodu koronawirusa. Sufiya przyjęła to ze zrozumieniem, mając nadzieję na poprawę sytuacji. Ale to nie był koniec jej biegu. Przez następne dwa miesiące przebywała na peryferiach Peth Sangvi w dystrykcie Latur, żyjąc w namiocie postawionym w środku pola.

Jej wysiłkowi groził nagły krach, jednak nie było wiele czasu na narzekanie. Biegaczka wciąż myślała o niedokończonym zadaniu. W miejscu, gdzie rozbiła swój czasowy obóz, wykorzystała okoliczności do kontynuacji treningu. Ostatecznie wróciła do domu w New Delhi 1 czerwca, przygotowując się do drugiej próby 16 grudnia.

Niespełna cztery miesiące później, wczesnym rankiem, 6 kwietnia 2021 roku, Sufiya dotarła z powrotem do miejsca startu – Bramy Indii (India Gate), kończąc w ten sposób niezwykły bieg, który zajął jej 110 dni, 23 godziny i 24 minuty. Nie odczuwała na mecie żadnych bólów i ran, nie potrzebowała też odpoczynku. W tym momencie wszystkim, czego doświadczała, była tęsknota za ponownym wyruszeniem w drogę.

– To dziwne uczucie: wiedzieć, że nie muszę już biec. Moje ciało było gotowe do ponownego pokonania dystansu – powiedziała Sufiya. Dorastając, dziewczynka nie była entuzjastką biegania i sportu w ogóle. Po ukończeniu szkoły, Hinduska kontynuowała edukację i zdobyła dyplom lotnictwa, po czym podjęła pierwszą pracę jako personel naziemny na Międzynarodowym Lotnisku im. Indiry Gandhi w New Delhi. Sufiya zajęła się bieganiem zaledwie cztery lata temu. Praca na nocnych zmianach w lotniczym przemyśle zaburzyła jej codzienność, przez co poczuła pilną potrzebę przemodelowania życia.

– Stopniowo bieganie zaczęło przeradzać się w pasję. Rozpoczęłam starty w maratonach, a później postawiłam na ultramaratony. Bieganie okazało się wspaniałym środkiem do odkrywania miejsc i poszerzania swojej wiedzy. Poza tym byłam bardzo ciekawa poznania moich ograniczeń i odkrycia, jak daleko mogłabym dotrzeć, zwłaszcza w przy okazji jakiegoś wyzwania – powiedziała.

W 2018 roku przebiegła Złoty Trójkąt (Delhi – Jaipur – Agra – Delhi). Trasa mierzyła około 720 kilometrów, a jej pokonanie zajęło naszej bohaterce 16 dni. W następnym roku zaliczyła dystans 4000 kilometrów ze Srinagar w Kaszmirze do Kanyakumari w Tamil Nadu (czas: 87 dni, 2 godziny i 17 minut). Dzięki temu ustanowiła kobiecy rekord na trasie z Kaszmiru do Kanyakumari, co potwierdziła Księga Rekordów Guinnessa. Tamten bieg pomógł jej uzmysłowić sobie, że jest stworzona do niezwykłego wysiłku i wielodniowego cierpienia. Jej umiejętności i możliwości otworzyły tę ścieżkę i zachwyciły ją.

Podczas gdy większość długodystansowców traktuje duży kilometraż jako podstawę przygotowań, Sufiya podeszła do tego inaczej. Przez większą część tygodnia koncentrowała się na treningu siłowym, łącząc go z 5-kilometrowymi biegami, po których stawiała na sesje jogi i pranajamy. Podczas dni treningowych, które uwzględniały długi bieg, pokonywała dystanse między 30 i 50 kilometrów. Praktykowała także kathak, tradycyjny hinduski taniec. – Najważniejsza podczas takich wyzwań jest siła mentalna. W pewnym momencie zmęczenie zaatakuje. To właśnie wtedy umysł kieruje ciałem i to on zdecyduje, czy poradzisz sobie z dystansem – mówi Sufiya.
Przy wsparciu jednej osoby, męża Vikasa, Sufiya wyruszyła na pierwszy etap w kierunku Mumbaju (Bombaju). Biegaczka skoncentrowała się na osiągnięciu celu w postaci przebiegnięcia 60 kilometrów dziennie, nie myślała raczej o pokonywaniu dłuższych dystansów. Żeby dać organizmowi odrobinę wytchnienia, raz w tygodniu pokonywała krótszy odcinek o długości maratonu.

Każdego ranka startowała o 4:30. Niepokoić ją mogły mroźne temperatury, charakterystyczne dla nocy, zwłaszcza gdy biegła przez tereny wiejskie. Przez kilka pierwszych dni doświadczyła bólu i zmęczenia, ale wkrótce znalazła swój rytm, co pomogło jej osiągać dzienny plan do godzin popołudniowych. Wszystko szło dobrze do czasu, gdy opuchnięta kostka utrudniła jej działania przez około osiem dni. Niedługo okazało się niemożliwe nawet podnoszenie lewej nogi. Pojechała więc do Ajmer, rodzinnego miasta, żeby przez cztery dni, pod opieką mamy, kurować kończynę. Kiedy znów pojawiła się na trasie, przez kolejne dwa dni większość odcinka przeszła, próbując stopniowo wracać do biegania. W mediach społecznościowych mogła liczyć na wsparcie osób, które oglądały jej relacje na żywo. To, co widziała na drodze, przynosiło jej ulgę w trudnych momentach: – Blisko Gujarat spotkałam mężczyznę, który wyglądał na zakłopotanego. Nie rozumiał, po co to robiłam. Zapytał więc Vikasa, czego się dopuściłam, skoro każe mi biec tak daleko, podczas gdy on sam siedzi w aucie? – śmieje się na wspomnienie tamtej historii.

Podczas biegu jadła daktyle, owoce i ciastka ryżowe z masłem. W trakcie przerwy na posiłek mogła zjeść wszystko, co oferowały przydrożne restauracje. Wzmacniała się białkowymi odżywkami i suplementami wspierającymi pracę mięśni. Vikas dbał o dietę małżonki, wykonywał jej masaże na koniec dnia i rezerwował pokoje hotelowe do spędzenia w w nich nocy.

Rzecz jasna, bywało różnie. Zdarzały się momenty zaskakujące i trudne, jak na przykład zatrucie pokarmowe chińskim jedzeniem na drodze do Bengaluru. Dzień później trzeba było się podleczyć i wyruszyć na trasę wieczorem. Ostatniego dnia biegowej eskapady miała w planie dystans równy półmaratonowi. Sufiya liderowała wtedy drużynie biegaczy, którzy chcieli ją powitać w domu. Po krótkim świętowaniu na mecie, wybrała się do ulubionej restauracji w Old Delhi. Kiedy wróciła do mieszkania, zapadła w głęboki sen, marząc o następnym projekcie, który już powstaje w jej głowie.
Na podstawie artykułu Shail Desai (www.lifestyle.livemint.com)

Zdjęcia: www.thestateindia.com, www.lifestyle.livemint.com

Languages »