previous arrow
next arrow
Slider

Constantina Tomescu: doświadczona mistrzyni z olimpijskim złotem

Latem 2008 roku w Pekinie Rumunka Constantina Dita – Tomescu wygrała olimpijski maraton. Ten niebywały sukces był jednocześnie przełamaniem kolejnej sportowej bariery. Nigdy wcześniej tak doświadczona zawodniczka (Constantina miała wtedy 38 lat) nie wygrała maratońskiego biegu na Igrzyskach.

Za metą, oklaskiwana przez kilkudziesięciotysięczny tłum kibiców Europejka przyznała, że wiek był jej sprzymierzeńcem: – Sporo wcześniej przeżyłam, wiem dużo o bieganiu. To mi bardzo pomogło – powiedziała dziennikarzom. Dodała też, że o złocie nawet nie marzyła: – O medalu tak, ale złoto było dla mnie bardzo miłą niespodzianką.

Constantina wychowywała się na wsi. Będąc dzieckiem, uganiała się za bydłem i świniami po okolicznych wzgórzach, ale była to raczej zabawa niż trening. W szkole średniej uprawiała piłkę ręczną, jednak zawsze myślała o bieganiu. Kiedy jej nauczyciel postanowił zorganizować bieg z udziałem chłopców, dołączył do nich Constantinę. Wygrała bez problemów.

Gdy postawiła na zawodowstwo, trenowała zawzięcie. Biegała nawet przeszło 200 kilometrów tygodniowo, często w trudnych warunkach. To zaprocentowało. Mieszkająca przez lata w Stanach Zjednoczonych biegaczka uwielbiała startować w deszczu. W takich okolicznościach zwyciężyła mistrzostwa świata w półmaratonie, które w 2005 roku zorganizowano w kanadyjskim Edmonton.

Starty podczas światowego czempionatu w półmaratonie Constantina rozpoczęła w 1998 roku. W Uster (Szwajcaria) zajęła 29. miejsce, ale trzyosobowy zespół Rumunii (Lidia Simon, Cristina Pomacu i Tomescu) wywalczył srebrne medale. Na sukcesy indywidualne trzeba było jeszcze parę lat poczekać.

Nasza bohaterka rozkręcała się też na dystansie maratońskim. W 2003 roku wyśrubowała swoje życiówki (2:23:43 w Londynie i 2:23:35 w Chicago, gdzie zajęła drugie miejsce). Ten sam sezon przyniósł kolejną progresję w półmaratonie (piąta pozycja na mistrzostwach świata w Portugalii i czas 1:10:05, równo dwie i pół minuty za triumfatorką, Paulą Radcliffe).

A dalej był marsz po kolejne sukcesy. Rok 2004 (a więc sezon olimpijski) Constantina okrasiła brązem na mistrzostwach świata w półmaratonie (New Delhi, czas 1:09:07) i zwycięstwem w maratonie w Chicago. Co więcej, obu dzieł udało się dokonać zaledwie w ciągu tygodnia! Do tego dorobku trzeba doliczyć trzecie miejsce na maratonie w Londynie. I tylko Aten szkoda… Na Igrzyskach pogoda Rumunce nie sprzyjała. Potworny upał zabrał jej wiele sił, przez co zawodniczka zajęła stosunkowo odległe, 20. miejsce.

W 2005 roku świetna Europejka była druga w Londynie, bijąc przy okazji rekord własnego kraju (2:22:50). Cztery miesiące później zdobyła brązowy medal na mistrzostwach świata w maratonie. A potem w chłodnym, deszczowym Edmonton wybiegała wspomniany już triumf w światowym czempionacie na dystansie półmaratońskim. To było wielkie zwycięstwo, odniesione z przeszło minutową przewagą nad rywalkami. Na trasię mamę dopingował syn, 10-letni Rafael. On i inni kibice gratulowali też całej reprezentacji Rumunii, która triumfowała w klasyfikacji drużynowej kobiet. Constantina nie zwalniała. Osiem dni później zajęła drugą lokatę na maratonie w Chicago, po raz kolejny śrubując rekord kraju (2:21:30).

Jeszcze raz aura okazała się sprzymierzeńcem Tomescu podczas Igrzysk w Pekinie. To właśnie tam, na wilgotnej, chińskiej ziemi, Constantina odniosła bezapelacyjnie największy sukces w karierze. Olimpijski laur ukoronował tę piękną biegową historię. Pozostały cudowne wspomnienia i ruch na poziomie amatorskim. Bo z miłości do biegania się nie wyrasta.

Zdjęcia: www.worldrecordacademy.com, www.rri.ro

Languages »