previous arrow
next arrow
Slider

W oczekiwaniu na zielone światło

Nawet trudno sobie wyobrazić, jak wielu z nas pokochało bieganie dzięki pilskiemu półmaratonowi. Moja generacja doskonale pamięta biegi „Cola Cao”, które w latach 90. poprzedzały danie główne z udziałem profesjonalistów. Tamten wyścig po centrum miasta to była przygoda! A że prawie wszyscy młodzi ludzie startowali na pełen gaz, sił na mecie wystarczało nielicznym. Reszta dreptała w miejscu zaraz za pierwszym zakrętem. Cieszyły nagrody – koszulka, baton i czapka. A jak jeszcze medal wpadł w rękę, to było wielkie święto. Chłopców najbardziej motywowały koleżanki z klasy. Jeśli ich wyprzedzały, to mali mężczyźni natychmiast włączali piąty bieg i – nie wiedzieć jakim cudem – ruszali sprintem do mety. Tak, trudno o większą motywację…

Wielu tych, którzy dostali na mecie żółtą czapkę „Cola Cao”, marzyło o udziale w Pilskiej Piętnastce. Jak tylko pesel pozwoli… Oczywiście, nie każdy miał w sobie tyle samozaparcia, żeby sięgnąć tych marzeń. Ale ziarno zostało zasiane.

Kiedy w 2000 roku miejsce Piętnastki zajął książęcy dystans półmaratonu, ranga imprezy z automatu wzrosła. Na trasie pojawiała się coraz liczniejsza grupa miejscowych. Z czasem biegających pilan było więcej niż wspaniałych pomocników, którzy przy Różanej Drodze i innych małych uliczkach z własnej woli wystawiali stoliki z wodą dla biegaczy. Samarytańskie gesty, o których trudno zapomnieć.

Popularność biegania rosła z miesiąca na miesiąc. Czy to była moda? Chyba nie, bo moda jest równie ulotna jak poranna mgła, a miłośnicy ruchu, którzy spróbowali raz, szykowali się do startu ponownie. Piąta, ósma, dziesiąta impreza. I tak dalej. Nie tylko półmaraton wchodził w grę. Liczyły się też mniejsze imprezy. Bliżej i dalej domu. Najwytrwalsi przerzucili się na poważniejsze wyzwania. Każdy poskramiał własne słabości.

Rok 2020 przechodzi do historii. Nie było łatwo. Część z nas zakładała biegowe buty rzadziej niż zwykle. Część utraciła motywację. Czas najwyższy ją odświeżyć. Perspektywa biegowego kalendarza powoli nabiera kształtów. Zanim poznamy konkretne daty, zanim ułożymy sobie plan działania, pamiętajmy, że buty założyć można zawsze. I zawsze można pobiegać. W lesie, na chodniku, a nawet wokół domu. To nic nie kosztuje, a daje bardzo wiele.

Biegowych sukcesów w nowym roku!

Languages »