previous arrow
next arrow
Slider

Biegać można zawsze, ale co z zawodami?

W ostatnim czasie amatorzy biegania z dużym niepokojem spoglądają w kalendarz imprez. Przypominają trochę rolników, którzy obawiają się gradobicia albo solidnych, wiosennych przymrozków. Tyle że w przypadku biegaczy to gradobicie trwa już, z małymi przerwami, od wiosny poprzedniego roku. A zresztą co to za przerwy, skoro imprezy robi się dziś na nieporównywalnie mniejszą skalę niż jeszcze dwa lata temu. Zmienia się przez to atmosfera wydarzenia, a i organizatorom trudniej związać koniec z końcem. Bo przecież – i żaden to wstyd mówić o tym głośno – dla nich każdy duży bieg to okazja do zarobku. Praca jak każda inna. Każdą trzeba szanować i za każdą zapłacić.

Ja się odważyłem i zerknąłem na to, co działo się pod koniec kwietnia 2019 roku. Oj, było tego sporo! Dajmy na to XXVI Bieg im. Wojciecha Korfantego z Katowic do Siemianowic Śląskich. Impreza duża, z bogatą historią i 1035 osobami na mecie. Tamtej „dyszki” nie udało się zorganizować w poprzednim sezonie. A w tym? Strona internetowa wydarzenia informuje, że 27. edycja Biegu odbywa się w formie wirtualnej (duży plus – nie ma żadnych opłat!) i potrwa do 3 maja. Dobre i to, choć wszyscy wiemy, że ów środek zastępczy nie może być wykorzystywany w nieskończoność. Najważniejsze, że podtrzymana zostaje bogata tradycja. A i lekcja historii niebywała, bo w tym roku Katowice świętują setną rocznicę III Powstania Śląskiego. Wojciech Korfanty był jednym z inicjatorów tamtego zrywu.

Dzień później, 28 kwietnia 2019 roku, niedaleko Katowic, bo w Krakowie odbył się znany w świecie Cracovia Maraton. Deszczowe zawody ukończyło wtedy – bagatela – 5183 zawodników! Rzecz jasna, niezawodny organizator, Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie, poszedł za ciosem. Jeszcze tego samego roku przygotował Bieg Trzech Kopców oraz Półmaraton, po czym musiał zwolnić, stając przed murem obostrzeń. W roku 2020 Maraton był przesuwany bodaj dwukrotnie – najpierw na termin wakacyjny, później na listopad. Wiosną tego roku przesuwania już nie było: zaplanowany na 25 kwietnia 2021 roku bieg maratoński w Krakowie został odwołany. ZIS po cichu liczy, że jesienią uda się przeprowadzić pozostałe dwa etapy tradycyjnej Triady. Na klasyczne 42 kilometry z hakiem po Królewskim Mieście musimy więc poczekać przynajmniej rok.

No to jeszcze mały skok na północ. Konkretnie do Szczecinka. W tym samym czasie, gdy Kraków pasjonował się rywalizacją maratończyków, odbył się 36. Memoriał Winanda Osińskiego, pierwszego olimpijczyka z ziemi koszalińskiej (maraton w Helsinkach, 1952 rok). Bieg na 10 kilometrów udało się ukończyć 791 zawodnikom. Dużo jak na niewielki przecież Szczecinek. I co dalej? Edycja kolejna, w 2020 roku, nie wypaliła z powodu wirusa. To samo dzieje się teraz. Szczecinecką imprezę, zaplanowaną – tak jak bieg w Krakowie – na najbliższą niedzielę, 25 kwietnia, przełożono na bliżej nieokreślony termin.

Trzy opisane przeze mnie przypadki są lustrem tego, co dzieje się w całym kraju i nie tylko tutaj. Abstrahując od chorób, na które zawsze trzeba mieć baczenie, co rusz zadajemy sobie pytanie: jak długo jeszcze? Tęskniąc za normalnością, biegajmy dla siebie po lasach i chodnikach. I czekajmy na zielone światło. Ono musi wreszcie zapłonąć. Tylko kiedy?

Languages »