previous arrow
next arrow
Slider

Jim Peters. Specjalista od łamania barier

Na początku 1999 roku odszedł do wieczności wspaniały maratończyk, Jim Peters. Mało kto pamięta, że brytyjski biegacz był królem maratonu w latach 50. I jego wielką wizytówką.

Jak wielu jego rówieśników, Jim Peters (rocznik 1918), ze względu na drugą wojnę światową, stracił sześć sezonów na międzynarodowej scenie, w których mógł zdobywać wielkie trofea. Był bardzo wszechstronny, radził sobie świetnie zarówno na bieżni, jak i na przełajach. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie (1948) zajął dziewiąte miejsce w biegu na 10 000 metrów, a cztery lata później był piętnasty na międzynarodowych mistrzostwach w biegach przełajowych. Rok po tym osiągnięciu poprawił swój wynik, finiszując na jedenastej pozycji.

Jednak największą sławę zdobył dzięki startom w maratonach. W 1951 roku, debiutując na tym dystansie, z marszu ustanowił rekord Wielkiej Brytanii (2:29:41). To osiągnięcie sprawiło, że zaliczano go do olimpijskich nadziei, zdolnych w Helsinkach sięgnąć po medal. Niestety, stało się inaczej. Igrzyska na fińskiej ziemi należały do Emila Zatopka z Czechosłowacji, który po wygranych biegach na 5 000 i 10 000 metrów, postanowił wziąć również udział w maratonie. Decyzja była ze wszech miar słuszna, bowiem nasz sąsiad zwyciężył (a ścigał się na 42 km pierwszy raz w życiu!) i uzyskał czas 2:23:03. Co się stało z Petersem? Przez pierwszą część trasy prowadził, ale potem dołączyli do niego Zatopek i Szwed Jansson, późniejszy brązowy medalista. Marzenia Jima o medalu prysły jak mydlana bańka na 35. kilometrze, kiedy został pokonany przez skurcze. W efekcie musiał odpuścić i zejść z trasy.

Peters udowadniał swoją wielkość na innych biegach. W 1952 roku, a także w dwóch kolejnych sezonach ustanawiał najlepszy wynik na świecie podczas maratonu z Windsor do Chiswick, wytyczonego na podobnej ścieżce jak ta, która służyła maratończykom na londyńskich Igrzyskach w 1908 roku. W 1954 roku Jim Peters zajął drugie miejsce na prestiżowym maratonie w Bostonie, przegrywając tylko z Finem, Veikko Karvonenem. Później, po powrocie do Anglii, poprawił jeszcze swoją życiówkę (2:17:39).

Tego samego roku trafił do kanadyjskiego Vancouver, gdzie pełnił rolę kapitana angielskiej kadry na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. Rzecz jasna, startował tam w maratonie. Bieg odbywał się w bardzo trudnych warunkach, było gorąco. Wydawało się, że Jim zmierzał po pewne zwycięstwo, miał dużą przewagę nad resztą stawki. Ta przewaga urosła do prawie 20 minut, kiedy Peters wbiegł na stadion, aby dokończyć dzieła. Niestety, na bieżni opuściły go siły, upadł. Tłum widzów, a także koledzy z reprezentacji motywowali go do ukończenia zmagań. Mimo wielu prób i ciągłego powstawania, Jim ponownie padał na tartan. Wydawało mu się, że ostatecznie dotarł do mety, ale do osiągnięcia celu zabrakło mu 200 metrów. W rezultacie zawody wygrał Szkot, Joe McGhee, a Petersa uhonorowano specjalnym medalem dla najdzielniejszego zawodnika.

Brytyjczyk wrócił do zdrowia po tej ciężkiej próbie, ale jego międzynarodowa kariera dobiegła końca. Później jeszcze ów pionier powojennych biegów długodystansowych przez wiele lat żył blisko lekkiej atletyki, będąc jej ambasadorem i wielkim miłośnikiem. Jim Peters zmarł 9 stycznia 1999 roku.

Zdjęcia: www.pinterest.com.au, www.pinterest.pt, www.racingpast.ca

 

Languages »